09-14-2020, 01:34 PM
Nauczyła mnie tego jedna była, więc przepis jest - siłą rzeczy - jedynie słuszny. Kasza ugotowana w ten sposób jest na tyle pyszna, że wręcz grzechem jest dodawanie jej do czegokolwiek innego.
Bierzemy garnek, wlewamy na dno olej. Niewiele oleju, ot, tak na 1 mm warstwa, żeby po prostu troszkę było. Rozgrzewamy go solidnie - ale na baaaardzo małym gazie, na to wsypujemy odpowiednią ilość kaszy gryczanej, najlepiej nie prażonej (powiedzmy, 2 szklanki). Kaszę dokładnie mieszamy, będzie się na tym oleju "hartować". Po 2-3 minutach, jak już się cała opraży, wlewamy tam wodę - jakieś 20% więcej, niż było kaszy, na 2 szklanki kaszy 2.5 szklanki wody. Dosypujemy soli, mieszamy, gotujemy pod przykryciem na malutkim gazie przez jakieś 5 minut, aż się zrobi "gęsto", czytaj - aż większość wody wsiąknie w kaszę. Odstawiamy, kasza stygnąc "wciągnie" resztę wody, mamy perfekcyjny obiad.
Bierzemy garnek, wlewamy na dno olej. Niewiele oleju, ot, tak na 1 mm warstwa, żeby po prostu troszkę było. Rozgrzewamy go solidnie - ale na baaaardzo małym gazie, na to wsypujemy odpowiednią ilość kaszy gryczanej, najlepiej nie prażonej (powiedzmy, 2 szklanki). Kaszę dokładnie mieszamy, będzie się na tym oleju "hartować". Po 2-3 minutach, jak już się cała opraży, wlewamy tam wodę - jakieś 20% więcej, niż było kaszy, na 2 szklanki kaszy 2.5 szklanki wody. Dosypujemy soli, mieszamy, gotujemy pod przykryciem na malutkim gazie przez jakieś 5 minut, aż się zrobi "gęsto", czytaj - aż większość wody wsiąknie w kaszę. Odstawiamy, kasza stygnąc "wciągnie" resztę wody, mamy perfekcyjny obiad.