Ja wczoraj walnęłam niezłą wpadkę. xD Otóż...
Wyobraźcie sobie, stałam w szkole, przy drzwiach do sali... Ale od strony zawiasów, nie klamki. Zadzwonił dzwonek na lekcję, równo z nim nauczycielka weszła do środka, a któryś z uczniów zamknął po niej drzwi. Cóż, dziwnym jest, że zjawia się tak punktualnie, dlatego ostrożnie uchyliłam te drzwi, żeby looknąć czy można już wchodzić. I nagle ktoś mnie puknął w plecy i powiedział, że jeszcze nie można wleźć. To trzasnęłam te drzwi glanem i tak w ry... twarz przywaliłam tej babce. A ona wyszła i jeszcze zamiast nawrzeszczeć to się zaczęła śmiać i: 'Przyznać się bez bicia, kto zaplanował ten zamach?' Sasha, kurdę, a kto niby? xD
Albo...
Niedawno na religii wyjątkowo usiadłam w pierwszej ławce, zaraz przy biurku księdza. On zaczął nam mówić o dzieciach wychodzących za mąż, a w pewnym momencie spojrzał się na mnie i gapił się na mnie takim dziwnym wzrokiem dobrą minutę, nadal coś tam mówiąc, a ja miałam wrażenie, że mówi to tylko do mnie więc buchnęłam mu śmiechem prosto w twarz. I zaraz potem poczułam na sobie wzrok blisko 30 osób, no i księdza, coś w stylu: 'nienormalna?'
A w poprzednie święta na j.polski cała moja klasa miała przedstawić inscenizację ,,Opowieści wigilijnej". Została podzielona na cztery grupy, w tym każda z grup miała przestawić jedną z części książki- przybycie Marleya, pierwszego ducha, drugiego i trzeciego. Mnie się nieźle trafiło, bo niedosyć, że byłam z fajnymi osobami w grupie to jeszcze dostałam rolę ducha. xD Czyli musiałam się przebrać caaała na czarno i nic nie mówić. xd Założyłam jakąś długą, czarną spódniczkę i materiał na głowę, żeby mi było widać tylko rękę. A że materiał był czarny to nic pod nim nie widziałam...
No i przyszedł czas przedstawienia, podeptałam kartonową trumnę, powpadałam na ludzi i najlepsze- wywaliłam się o krzesło. Takiego ducha jeszcze nie było. xDD
A kiedyś w tramwaju nie było nikogo oprócz mnie i kumpeli w całym wagonie, więc założyłam se ręce na kark, glany na parapet i pełen luksus, a tam z tyłu kanar wrzeszczy: 'Wyżej się te nóżki nie dało?!' a kumpela: 'Noo, na kasownik!'. Ale siara. Ale bilet miałam. xD
Och Łezko, nie da się zaprzeczyć, że takie przygody tylko Tobie mogły się przytrafić.) Zastanawiam się tylko jak to możliwe, że tekst jest (chyba) bezbłędny?
W trzeciej klasie, jeszcze podstawówki, na jednej z prób przedstawienia zaczęłam się śmiać i pociekło mi z pyska na książkę wychowawczyni. Obie zaczęłyśmy się śmiać, aż się zdziwiłam, że ona też. xD
Poślizgnęłam się i poturlałam ze schodów.
A jeszcze rok temu walnęłam się na ledwo żyjący parapet i zarwałam na oczach całego gimnazjum i połowy liceum. xD
A jeżeli chodzi o gafy z nauczycielami...
Z dwiema koleżankami (Ulą i Gosią) wsiadłam do tramwaju i zajęłyśmy miejsca. Nagle Gosia do mnie: 'Miałaś rację, jednak wsiadła z nami.' Ja na to: 'Co? Kto? O co ci chodzi?'. Wtey wcięła się Ula: 'No przecież mówiłaś, że babka od fizy z nami jedzie'... 'Nic takiego nie mówiłam!' (na prawdę nie mówiłam ) i zaczęłyśmy się tak na cały regulator drzeć i kłócić: 'Mówiłaś, że babka od fizy wsiadła!' - 'Nie, nie mówiłam nic takiego!' - 'Ależ mówiłaś, przed chwilą!' - 'Nie, nie mówiłam!'... Tramwaj się zatrzymał, odwróciłam się, a krzesełko za mną pani od fizyki. ;]
ja zaliczyłam niewielką wpadkę na własnym ślubie w kościele potknęłam się schodząc ze schodów, ale nawet moja mam siedząca w pierwszej ławce tego nie dostrzegła.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum