Obydwa te oleje zawierają jedną, interesującą nas substancję. Kwas gamma linolenowy. Co prawda nieco różni się ona budową chemiczną w tych dwóch olejach, ale dotychczasowe badania sugerują, że jego funkcja będzie identyczna.
Na początek polecam artykuł na blogu na ten temat:
https://naturalneleczenie.com.pl/2015/07/17/olej-z-wiesiolka/
Wersja anglojęzyczna:
https://healthytreatment.org/2022/08/10/evening-primrose-oil/
Rola kwasu gamma linolenowego
Kwas ten powinien być cały czas syntetyzowany w organizmie, ale w szeregu schorzeń ten proces jest znacznie upośledzony. W efekcie pogłębiają się niedobory, a suplementacja może przynieść efekty, w które ciężko uwierzyć. Ale badania nie kłamią.
W bardzo ogólnym zarysie, chodzi o enzym zwany delta 6 desaturaza, który zamienia „zły” omega 6 w jego „dobrą” wersję, właśnie kwas gamma linolenowy. Cała sprawa wydaje się nieco podejrzana, natura nie powinna popełniać takich błędów. Jeśli obecność kwasu gamma linolenowego w organizmie miałaby być korzystna, to jego synteza powinna przebiegać sprawniej. Ewolucyjnie nie ma to sensu, dlaczego ludzie mieliby być tak wrażliwi na jego niedobory? Takie osoby powinny dawno temu wyginąć, nie przekazując genów.
A może chodzi o wirus mononukleozy? Wirus Epsteina-Barr, bo o niego chodzi, mógł pojawić się całkiem niedawno i rozprzestrzenić po całej Ziemi. Zakażenie przebiega z reguły lekko, tyle że wirus potem zostaje w organizmie. Nie wiadomo, kiedy i gdzie pojawił się po raz pierwszy. On właśnie jest jednym z najważniejszych czynników, które blokują syntezę kwasu gamma linolenowego. Jeśli faktycznie jest z nami od niedawna, naturalna selekcja mogła jeszcze nie zadziałać.
Jeśli to prawda, pokazuje to, jak potwornym zagrożeniem mogą być wirusy. Zwykły, niegroźny brodawczak po nawet kilkudziesięciu latach od infekcji zamienia się w nowotwór szyjki macicy i zabija. Odra też zabija całkiem sporo osób kilkanaście lat po pozornym wyzdrowieniu. Podobnie wirus mononukleozy jest podejrzewany o wywoływanie przynajmniej kilku różnych nowotworów. Jeśli to on odpowiada za naszą wrażliwość na niedobór kwasu gamma linolenowego, to oznacza, że przechorowanie „niegroźnej infekcji” w dzieciństwie odpowiada za potężny odsetek chorób cywilizacyjnych. To jeden z powodów, dla których ludzie znający się na medycynie tak bardzo boją się pandemii COVID.
Wracając do kwasu gamma linolenowego.
Nie jest do końca jasne, jakie konkretnie pełni on role w naszym organizmie. Na pewno jest surowcem do produkcji prostaglandyny E1, mającej silne działanie przeciwzapalne i regulujące przepływ krwi w naczyniach krwionośnych. Pytanie, czy odgrywa też rolę po wbudowaniu go w błony komórkowe? To dość istotne, bo jeśli nie, to efekt olejku z wiesiołka czy ogórecznika będzie się utrzymywał tylko dopóki go suplementujemy. Ale jeśli tak, to korzystny efekt utrzyma się całe lata, może nawet dziesięciolecia po zaprzestaniu suplementacji.
Może też być tak, że dzięki kwasowi gamma linolenowemu organizm skuteczniej będzie zwalczał wirusa Epsteina-Barr (co faktycznie ma miejsce), dzięki czemu uda się przywrócić zdolność organizmu do samodzielnej jego syntezy, już bez konieczności suplementacji (a to już jest tylko hipoteza).
Objawy niedoboru kwasu gamma linolenowego i badania
Niestety, ale nie ma wyraźnych objawów. Można co najwyżej podejrzewać, że jest się w grupie ryzyka, jeśli ma się skłonność do częstych stanów zapalnych. Jego synteza mocno spada przy niedoborze cynku czy magnezu, więc jeśli mamy potwierdzone niedobory i je uzupełniamy, korzystne byłoby równoległe picie oleju.
U kobiet dość dobrym wskaźnikiem jest ciężkie przechodzenie menstruacji, statystycznie kobiety z zespołem napięcia przedmiesiączkowego mają dużo niższy poziom tego kwasu w organizmie. Chroniczne zapalenia spojówek, zatok czy objawy alergiczne również mogą być wskazówką.
Badania co prawda istnieją, ale nie sądzę, żeby gdziekolwiek w Polsce dało się je przeprowadzić. Można badać stężenie prostaglandyny E1, ale to jest bardzo słaby wskaźnik, gdyż zmienia się ono z dnia na dzień. Podobnie badanie stężenia samego kwasu we krwi będzie często mylące, często ocenimy co mieliśmy wczoraj na obiad.
Dość dobrym testem może być badanie wysycenia błon komórkowych erytrocytów, ale jest koszmarnie drogie, technologia jest bardzo młoda i zawodna, a w Polsce chyba nawet instytuty naukowe nie mają odpowiedniego sprzętu.
Oceną nie-wprost może być reakcja organizmu na suplementy, ale tu trzeba pamiętać, że poprawa stanu zdrowia może nastąpić dopiero po kilku miesiącach.
Efekty suplementacji olejem z wiesiołka i ogórecznika
Na wstępie warto zaznaczyć, że jakikolwiek pozytywny efekt będzie tylko u tych osób, które mają upośledzoną syntezę tej substancji w organizmie. Uzupełnienie niedoboru siłą rzeczy pomaga tylko tym, którzy ten niedobór mają.
Sugerowane dawki to 7 do 15 mililitrów oleju z ogórecznika ALBO 15 do 30 mililitrów oleju z wiesiołka. Ogórecznik zawiera dwa razy więcej substancji aktywnej, jest też około dwukrotnie droższy i ma naprawdę paskudny smak. Z powodu tego smaku sugerowałbym raczej wiesiołek.
Rezultaty prób klinicznych były tak dobre, że wręcz niewiarygodne. Choroby uznawane za nieuleczalne jedna po drugiej zanikały. Można zadać sobie pytanie, czemu nie słyszymy o tak cudownym suplemencie? Ale nie zadawajcie go mi, proszę. To nie ja decyduję o tym, co słyszycie, ja mogę tylko spróbować sprawić, że usłyszy o tym trochę więcej osób.
Chyba najbardziej szokujący jest wynik próby klinicznej nad stwardnieniem rozsianym.
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/17922959
Powiedzmy to wprost. Pacjenci zdrowieli. W grupie, która dostała placebo, choroba postępowała. W grupie z niewielką dawką została zatrzymana, ale pacjenci którzy dostali 14 mililitrów oleju z ogórecznika dziennie mieli cofnięcie się choroby, w ciągu 2 lat odzyskali 2 pełne punkty na skali EDSS.
Na pojedyncze próby kliniczne trzeba patrzeć ostrożnie, ktoś mógł sobie oczywiście takie coś zmyślić. Powinno się takie próby kliniczne powtórzyć i to jak najszybciej, przecież mamy skuteczny lek przeciw chorobie, która kosztuje nas grube miliardy dolarów każdego roku.
No właśnie, grube miliardy dolarów… mija 14 lat od tego badania i pies z kulawą nogą się nim nie zainteresował. Na lekach się zarabia, na oleju z jakiegoś chwastu już nie.
Lecimy dalej. Reumatoidalne zapalenie stawów:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8214997
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/8912502
Tu również poprawa jest bardzo duża i ciągła, czyli im dłużej trwa suplementacja, tym większy jest jej efekt. Chorzy dosłownie odstawiali leki i wracali do normalnego życia.
Dużo mówi się o nowotworach, już w 82 roku udowodniono (!), że rak wątroby może rozwijać się tylko w stanie niedoboru kwasu gamma linolenowego:
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/6291176/
Jak widać niemal 40 lat to za mało żeby sprawdzić co się stanie, gdy umierającym pacjentom poda się do picia olej. Albo chociaż myszom. W związku z tym nie wiemy, jaki ma on potencjał terapeutyczny. Jest opisany przypadek cofnięcia się guzów u dwóch psów:
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/2848946/
I mnóstwo badań na liniach komórkowych, ale nikt nie chce zasponsorować badań z udziałem ludzi. Na pewno nie jest to „cudowny lek na każdego raka”, bo takie coś nie może istnieć, ale sporo mówi, że może być dość skuteczny w przynajmniej części nowotworów.
Jego synteza jest bardzo mocno upośledzona w cukrzycy, co jest jedną z przyczyn pojawiających się w tej chorobie neuropatii. Suplementacja jest tutaj bardzo skutecznym lekarstwem:
http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/2159860
Podejrzewa się, że spadek stężenia w organizmie wywołany aktywacją wirusa Epsteina-Barr może być przyczyną poinfekcyjnego zespołu przewlekłego zmęczenia:
https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC1860620/
Suplementy miały wyraźny pozytywny wpływ na przebieg zespołu suchego oka:
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/12605039/
Podejrzewano, że może pomóc w atopowym zapaleniu skóry, ale póki co badania dają sprzeczne rezultaty.
Wykazano niezbyt duży, ale jednak wyraźny wpływ na przebieg astmy, pacjenci rzadziej musieli korzystać z leków:
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/18194593/
Łagodził też przebieg zespołu napięcia przedmiesiączkowego:
https://www.jstage.jst.go.jp/article/jos/54/4/54_4_217/_article/-char/ja/
Na koniec warto wspomnieć, że jego dodatek do suplementów omega 3 może mieć znaczny wpływ na poprawę ich przyswajalności, ale nie jest do końca pewne, na ile silny będzie to efekt, o ile w ogóle wystąpi przy suplementacji EPA i DHA:
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/11090255/
Przeciwwskazania do suplementacji olejem z wiesiołka
W zasadzie jedynym wyraźnym przeciwwskazaniem może być ciąża. Nie jest pewne, czy ma on jakiś negatywny wpływ, ale taka sugestia padła i jest całkiem rozsądnie argumentowana:
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/11710548/
Poza tym wydaje się on całkowicie bezpieczny. Największe „zagrożenie” to brak efektów i koszty.