08-10-2022, 05:00 PM
Oryginalnie temat założyłem na forum ogólnozdrowotnym, ale chyba warto wkleić też tutaj. Dlaczego? Ano dlatego, że witaminy K2 praktycznie nie ma w produktach roślinnych. Jest ona co prawda dość pospolitym produktem fermentacji bakterii, ale kto z nas je produkty fermentowane? Dużo jej jest w natto, sporo w fermentowanych serach najwyższej jakości, a tak poza tym - występuje w mięsie i w niewielkich ilościach w jajkach.
Przyznam, że mam z tą witaminą zagwozdkę. Można teoretycznie próbować udowadniać, że człowiek powinien jeść mięso, bo ma w nim zdrową witaminę K2, której nie ma w roślinach. Ale - nawet gdyby żywił się wyłącznie mięsem, nie zdobędzie wystarczającej ilości tej witaminy. Co tu jest grane - witamina, której jedyne źródło to suplementy? Małpy zjadają witaminę K1 w ilości dziesiątki, a czasem nawet setki razy większej niż my. W jelitach ta witamina może przechodzić w formę K2, przynajmniej w teorii - w praktyce podawanie 1 mg witaminy K1 dziennie nie miało pozytywnego wpływu na stan kości pacjentów. Małpy jednak jedzą nawet 6 mg K1 dziennie.
Czy to niska podaż K1, czy to zniszczona flora jelitowa - fakt pozostaje faktem, że populacja wszystkożerców ma bardzo silne niedobory witaminy K2, co bardzo, bardzo mocno przekłada się na śmiertelność. Można nawet ryzykować twierdzenie, że dałoby się uniknąć kilkudziesięciu procent zgonów dzięki masowej suplementacji. Populacja wegetarian ma większe niedobory K2 niż populacja wszystkożerców, dlatego też wklejam też ten temat tutaj.
A teraz wklejka z forum:
O niej jeszcze nie było - jest sporo zadymy wokół niej, baaaaardzo dużo fałszywych informacji, więc pora wyprostować:
Co wyszło w badaniach klinicznych:
- zmniejszenie ryzyka raka wątroby u osób z grupy ryzyka o niemal 90% - tak, to nie pomyłka, osoby suplementujące witaminę K2 w formie mk4 chorowały niemal 10 krotnie rzadziej
- zmniejszenie o kilkadziesiąt procent ryzyka innych nowotworów - badanie bez suplementacji, jedynie sprawdzano spożycie ze źródeł naturalnych
- dotychczas przeprowadzone badania wstępne wykazały niezwykle silne działanie przeciwnowotworowe przy już istniejących, zaawansowanych nowotworach
- witamina K2 w formie mk4 zmniejszała ryzyko złamań - w niektórych badaniach nawet o 87%, co jest wynikiem absolutnie oszałamiającym, biorąc pod uwagę że całe zaawansowane, drogie i ryzykowne terapie zmniejszały ryzyko o 30%
- niemal całkowicie zatrzymywała reumatoidalne zapalenie stawów - na 99% forma mk4, ale nie mogę do pełnego zapisu badania trafić. Niemniej badali to naukowcy którzy wcześniej zajmowali się wyłącznie formą mk7
- w badaniach na szczurach witamina mk7 cofała zmiany zwapnieniowe w tętnicach - czyli w zasadzie redukowała ryzyko zawału, wylewu czy martwicy kończyn w okolice zera. Co więcej, dokonywała tej sztuki bodajże w miesiąc. Tak szybkiego i skutecznego rozwiązania nigdy jeszcze nie zaprezentowano. Ba, nie zaprezentowano nigdy żadnego rozwiązania problemu zwapnień tętnic.
Badanie podsumowujące - witamina K2 redukowała całkowite ryzyko zgonu o 26%, dotyczyło to spożycia z pokarmów, czyli dość niskiego w porównaniu do suplementów.
Prawdopodobnie ma ona jeszcze wiele, wiele innych pozytywnych działań, ale badania nad nią są w powijakach. Nie zapowiada się też, żeby było ich jakoś szczególnie dużo w najbliższym czasie - bada w zasadzie tylko Japonia, kraj który jest częściowo poza zasięgiem koncernów farmaceutycznych i może badać tanie suplementy. Nie wykryto dotąd żadnych skutków ubocznych, największe obawy wiązano ze zwiększoną krzepliwością - w końcu witamina K odpowiada za krzepliwość. Ale nawet dawki rzędu kilku gramów (w przeliczeniu na ludzkie dawki) nie zrobiły na szczurach żadnego wrażenia, na ludziach maksymalnie sprawdzano kilkadziesiąt mg, krzepliwość nie zmieniła się ani odrobinę.
I teraz słowo wyjaśnienia - najważniejsze jej chyba działanie, rozpuszczanie zwapnień było zaobserwowane tylko w przypadku witaminy mk7 u szczurów (żadnych badań na ludziach nie robiono). Wspomaganie kości - tylko mk4 u ludzi. Co jest tu najważniejsze - organizm szczura traktuje mk7 tak, jak organizm człowieka mk4. Znika z jego krwiobiegu w kilkadziesiąt minut, podobnie jak mk4 znika z krwiobiegu człowieka. Mk7 w krwiobiegu człowieka osiąga bardzo wysokie stężenia, bo nie znika nawet w ciągu miesiąca - więc każda kolejna przyjęta dawka zwiększa jej stężenie.
Prawie wszyscy sprzedawcy oferują mk7, w ilości najczęściej 0,05 mg. W świetle tych wszystkich powyższych badań odnoszę wrażenie, że mk7 jest formą niemal nie działającą, właściwa jest mk4 Zazwyczaj jest sprzedawana w dawkach 5 mg - 100 razy większych.
Jest to droga - jak na polskie warunki - zabawka. Najtańsza oferta jaką znalazłem to 180 tabletek mk4 po 5 mg, za sumę nieco ponad 200 zł, na ebay - wysyłka z USA. Nie wiadomo, ile tego jeść - w badaniach stosowano wysokie dawki, rzędu nawet 50 mg dziennie. Niemniej już niskie mają bardzo wysoką skuteczność.
Jeśli chodzi o źródła naturalne, raczej odpadają. Teoretycznie powinna ją produkować flora jelitowa, ale wiadomo, w jakim stanie mamy jelita. Występuje w serze sojowym Natto oraz w najdroższych, odpowiednio fermentowanych serach "normalnych". Występuje też w mięsie, ale szkodliwość mięsa jest tak duża, że w badaniach nad związkiem witaminy K2 ze śmiertelnością ludzie konsumujący duże jej ilości z mięsa żyli wręcz krócej. Koszty zakupu produktów spożywczych zawierających tą witaminkę wielokrotnie przekroczą koszty zakupu suplementu. Żywiąc się WYŁĄCZNIE produktami z najwyższą zawartością K2 uzyska się dziennie nie więcej, niż 1 mg tej witaminy - w przypadku mięsa, co w badaniach nie wykazało żadnych korzyści a wręcz odwrotnie, zaś w przypadku wykazujących korzyści serów - 0,2 mg. W praktyce jedząc najdroższe naturalne źródła bardzo ciężko byłoby uzyskać nawet 0,01 mg dziennie, a jedna tabletka suplementu ma 5 mg - na dodatek najbogatsze naturalne źródła tej witaminy mają cały szereg innych, szkodliwych substancji.
Przyznam, że mam z tą witaminą zagwozdkę. Można teoretycznie próbować udowadniać, że człowiek powinien jeść mięso, bo ma w nim zdrową witaminę K2, której nie ma w roślinach. Ale - nawet gdyby żywił się wyłącznie mięsem, nie zdobędzie wystarczającej ilości tej witaminy. Co tu jest grane - witamina, której jedyne źródło to suplementy? Małpy zjadają witaminę K1 w ilości dziesiątki, a czasem nawet setki razy większej niż my. W jelitach ta witamina może przechodzić w formę K2, przynajmniej w teorii - w praktyce podawanie 1 mg witaminy K1 dziennie nie miało pozytywnego wpływu na stan kości pacjentów. Małpy jednak jedzą nawet 6 mg K1 dziennie.
Czy to niska podaż K1, czy to zniszczona flora jelitowa - fakt pozostaje faktem, że populacja wszystkożerców ma bardzo silne niedobory witaminy K2, co bardzo, bardzo mocno przekłada się na śmiertelność. Można nawet ryzykować twierdzenie, że dałoby się uniknąć kilkudziesięciu procent zgonów dzięki masowej suplementacji. Populacja wegetarian ma większe niedobory K2 niż populacja wszystkożerców, dlatego też wklejam też ten temat tutaj.
A teraz wklejka z forum:
O niej jeszcze nie było - jest sporo zadymy wokół niej, baaaaardzo dużo fałszywych informacji, więc pora wyprostować:
Co wyszło w badaniach klinicznych:
- zmniejszenie ryzyka raka wątroby u osób z grupy ryzyka o niemal 90% - tak, to nie pomyłka, osoby suplementujące witaminę K2 w formie mk4 chorowały niemal 10 krotnie rzadziej
- zmniejszenie o kilkadziesiąt procent ryzyka innych nowotworów - badanie bez suplementacji, jedynie sprawdzano spożycie ze źródeł naturalnych
- dotychczas przeprowadzone badania wstępne wykazały niezwykle silne działanie przeciwnowotworowe przy już istniejących, zaawansowanych nowotworach
- witamina K2 w formie mk4 zmniejszała ryzyko złamań - w niektórych badaniach nawet o 87%, co jest wynikiem absolutnie oszałamiającym, biorąc pod uwagę że całe zaawansowane, drogie i ryzykowne terapie zmniejszały ryzyko o 30%
- niemal całkowicie zatrzymywała reumatoidalne zapalenie stawów - na 99% forma mk4, ale nie mogę do pełnego zapisu badania trafić. Niemniej badali to naukowcy którzy wcześniej zajmowali się wyłącznie formą mk7
- w badaniach na szczurach witamina mk7 cofała zmiany zwapnieniowe w tętnicach - czyli w zasadzie redukowała ryzyko zawału, wylewu czy martwicy kończyn w okolice zera. Co więcej, dokonywała tej sztuki bodajże w miesiąc. Tak szybkiego i skutecznego rozwiązania nigdy jeszcze nie zaprezentowano. Ba, nie zaprezentowano nigdy żadnego rozwiązania problemu zwapnień tętnic.
Badanie podsumowujące - witamina K2 redukowała całkowite ryzyko zgonu o 26%, dotyczyło to spożycia z pokarmów, czyli dość niskiego w porównaniu do suplementów.
Prawdopodobnie ma ona jeszcze wiele, wiele innych pozytywnych działań, ale badania nad nią są w powijakach. Nie zapowiada się też, żeby było ich jakoś szczególnie dużo w najbliższym czasie - bada w zasadzie tylko Japonia, kraj który jest częściowo poza zasięgiem koncernów farmaceutycznych i może badać tanie suplementy. Nie wykryto dotąd żadnych skutków ubocznych, największe obawy wiązano ze zwiększoną krzepliwością - w końcu witamina K odpowiada za krzepliwość. Ale nawet dawki rzędu kilku gramów (w przeliczeniu na ludzkie dawki) nie zrobiły na szczurach żadnego wrażenia, na ludziach maksymalnie sprawdzano kilkadziesiąt mg, krzepliwość nie zmieniła się ani odrobinę.
I teraz słowo wyjaśnienia - najważniejsze jej chyba działanie, rozpuszczanie zwapnień było zaobserwowane tylko w przypadku witaminy mk7 u szczurów (żadnych badań na ludziach nie robiono). Wspomaganie kości - tylko mk4 u ludzi. Co jest tu najważniejsze - organizm szczura traktuje mk7 tak, jak organizm człowieka mk4. Znika z jego krwiobiegu w kilkadziesiąt minut, podobnie jak mk4 znika z krwiobiegu człowieka. Mk7 w krwiobiegu człowieka osiąga bardzo wysokie stężenia, bo nie znika nawet w ciągu miesiąca - więc każda kolejna przyjęta dawka zwiększa jej stężenie.
Prawie wszyscy sprzedawcy oferują mk7, w ilości najczęściej 0,05 mg. W świetle tych wszystkich powyższych badań odnoszę wrażenie, że mk7 jest formą niemal nie działającą, właściwa jest mk4 Zazwyczaj jest sprzedawana w dawkach 5 mg - 100 razy większych.
Jest to droga - jak na polskie warunki - zabawka. Najtańsza oferta jaką znalazłem to 180 tabletek mk4 po 5 mg, za sumę nieco ponad 200 zł, na ebay - wysyłka z USA. Nie wiadomo, ile tego jeść - w badaniach stosowano wysokie dawki, rzędu nawet 50 mg dziennie. Niemniej już niskie mają bardzo wysoką skuteczność.
Jeśli chodzi o źródła naturalne, raczej odpadają. Teoretycznie powinna ją produkować flora jelitowa, ale wiadomo, w jakim stanie mamy jelita. Występuje w serze sojowym Natto oraz w najdroższych, odpowiednio fermentowanych serach "normalnych". Występuje też w mięsie, ale szkodliwość mięsa jest tak duża, że w badaniach nad związkiem witaminy K2 ze śmiertelnością ludzie konsumujący duże jej ilości z mięsa żyli wręcz krócej. Koszty zakupu produktów spożywczych zawierających tą witaminkę wielokrotnie przekroczą koszty zakupu suplementu. Żywiąc się WYŁĄCZNIE produktami z najwyższą zawartością K2 uzyska się dziennie nie więcej, niż 1 mg tej witaminy - w przypadku mięsa, co w badaniach nie wykazało żadnych korzyści a wręcz odwrotnie, zaś w przypadku wykazujących korzyści serów - 0,2 mg. W praktyce jedząc najdroższe naturalne źródła bardzo ciężko byłoby uzyskać nawet 0,01 mg dziennie, a jedna tabletka suplementu ma 5 mg - na dodatek najbogatsze naturalne źródła tej witaminy mają cały szereg innych, szkodliwych substancji.